piątek, 22 lipca 2011

.

         ‎"Kochać mądrze człowieka- to kochać go po ludzku, uczuciem, całą swoją żywiołowością, ale jednocześnie pamiętać, że ten kochany jest dzieckiem Boga, należy do Boga, który będzie prowadził go drogami jego świętości, grzechu, wiary i niewiary. Nie można go sobie przywłaszczyć."



czwartek, 14 lipca 2011

plany

Myślałam, że matury nie zdam.
Myślałam, że studiować będę w Gdańsku. 

Myślałam, że jak raz posprzątam, to porządek utrzymam.
Myślałam, że jedne rzeczy będą prostsze, a znów inne trudniejsze.
Myślałam, że niektóre rzeczy się nie skończą. 

Myślałam, że są ludzie, którzy pozostaną na zawsze.
Myślałam, że mam silną wolę.
Myślałam, że potrafię być, a jasność nade mną to aureolka,a  nie ostatnie promienie zachodzącego słońca.
Myślałam, że jestem silna.
Myślałam, że dam sobie radę sama.

Myślałam, że.. czy to ważne? Tak uparcie myślałam, że to wszystko przerodziło się w plany i wizje, które MUSZĄ się spełnić. Chyba słabo mi wyszło. Za dużo w tym było pewności, a zbyt mało miejsca na Boże działanie. Zdecydowanie.

Miewasz plany, scenariusze, rozmyślasz nad tym, co będzie. W głowie układasz sobie słodką historyjkę o szczęśliwym człowieku, braku problemów i wielkiej miłości. Nie wiedzieć czemu, sądzisz że tak właśnie będzie. I nagle BUM! Wcale nie jest tak, jak miało być. Albo inaczej: tak jak to SAM SOBIE wymyśliłeś. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, a Ty w swoim planie zapomniałeś ująć drobne szczegóły: zmienność życia, problemy, etc. Do tego zamknąłeś się na Boże działania, Bożą pomoc.

Uwierz mi, zaufanie Bogu, to ważna rzecz. Ten Gość, jako jedyny na tym świecie, wie co robi i co z tego wyniknie; tylko z Nim można być naprawdę szczęśliwym. Nie zamykaj się na to, co będzie. Z doświadczenia wiem, że jeśli się zaufa, to przez wszystko można przebrnąć, a do tego w konsekwencji będzie genialniej niż człowiek jest sobie w stanie wyobrazić. 



Wielu rzeczy nie ogarniam, ale On ogarnia, więc jest dobrze! ;-) i dzieją się rzeczy niespodziewane, niesamowite.. lubię to! :)

niedziela, 3 lipca 2011

Umarli otwierają nam oczy?

        Kilka chwil, parę zupełnie różnych sytuacji, czyjeś słowo gest.. Zawsze jest coś, co mnie uderzy, zmusi do refleksji, każe działać. To dobrze.
        Śmierć bliskiej osoby, ostatnie pożegnanie..  Patrzę na towarzyszący temu smutek, na pustkę, masę wspomnień. Czuję w powietrzu żal po niewypowiedzianych słowach, niewyjaśnionych sytuacjach. Nie doceniamy ludzi. Spotykamy się z przyjaciółmi, znajomymi. Innych mamy tylko na odległość. Różnie bywa. Wydaje nam się, że ktoś nas polubił, że jest jakaś więź, relacja, że to jest wieczne.. a tymczasem jest inaczej. Zbyt mało poświęcamy sobie czasu, często jesteśmy tak zamknięci w swoim małym światku 'problemów', że nie dostrzegamy tego, co się dzieje z drugą osobą. Kochamy kogoś, a wcale tego nie okazujemy. Zaniedbujemy znajomości i przyjaźnie. Nie mamy czasu. Cały czas pędzimy. Nie chce nam się.

          Ile jeszcze znajdziesz wymówek? Ile będziesz zwlekał z pomocą? Czy aż tak trudno po prostu poświęcić komuś czas?

         Otrzymujesz od Boga niesamowite rzeczy, nie zawsze łatwe. Daje Ci rodzinę, z którą nie zawsze łatwo jest żyć. Daje przyjaźń, miłość.  Trzeba o to dbać, mimo ogromnych trudności, ale i także wtedy, kiedy jest dobrze i spokojnie, i wydaje się, że już lepiej być nie może, kiedy można by przestać się starać. Pamiętaj- pokochałeś osobę, obiecałeś być. A więc bądź.

         Życie bywa zaskakujące. Ze spokojnego morza potrafi nagle narodzić się ogromny sztorm. Ktoś, kto miał jeszcze być, nagle odchodzi bez słowa. I znów nie zdążyłeś po prostu być. 



PS proszę o modlitwę, w trudnych, ale ważnych dla mnie sytuacjach; ja też obiecuję pamiętać;-)