środa, 22 czerwca 2011

tracę?

         Cieszę się z wspomnień. Kiedy coś się kończy, ktoś odchodzi, wydawałoby się bezpowrotnie, wtedy mam przynajmniej wspomnienia. Zwykle wywołują uśmiech, choć zdarzają się tez i łzowyciskacze.
         Zdecydowanie nie lubię tego momentu, kiedy zdaje sobie sprawę, że ktoś się ode mnie oddala. Tracę relację, przelatuje mi przez palce.. Coś, co miało nigdy się nie skończyć i wytrzymać wszystko, nagle robi się coraz mniej wyraźne, coraz zimniejsze.. Masa rozmów, czasem na pozór bezsensownych, bo bezowocnych. Znika ciepło, uśmiech, starania. Przychodzi żal i smutek. Modlitwa i cicha nadzieja, że wszystko da się uratować.. Jednak nie zawsze się da. Czasem za dużo mieszam, za dużo rozmyślam.
         Dlaczego to wszystko? Nie wiem, mam przypuszczenia, ale brak pewności.

         Spoglądam wstecz i widzę, że bywało różnie. Były sytuacje totalnie beznadziejne. Były łzy. Był żal.
         Jest w tym wszystkim coś ważnego. Kiedyś krzyczałam: 'Boże, weź ode mnie cierpienie'. Dziś mówię spokojnie: 'tylko bądź przy mnie, tylko trzymaj za rękę'. Bóg przemienia moje serce. W pocie czoła rzeźbi mnie, jak bezkształtny kamień. Czasem boli, ale każde doświadczenie, każdy nowy człowiek, to krok w stronę Boga. Doszłam ostatnio do wniosku, że może wcale nie tracę, a własnie zyskuję? Bóg patrzy inaczej, widzi więcej.

        Patrzę na krzyż i ogarnia mnie smutek. Mogłabym w nim pozostać, ale od razu przed oczyma mam zmartwychwstanie i czuję ogromna radość. I wiem już, że kiedy coś się kończy, zaczyna się coś o wiele piękniejszego. 

czwartek, 16 czerwca 2011

Przyjaźń

         Letni wieczór, czyściutki [jak zawsze] pokój Agi. Siedzenie... a właściwie, to ciężko sprecyzować. Każdy w swoim kącie, ze swoją herbatką, swoimi problemami. Ciastka wspólne. Chwile totalnego majaczenia, niezrozumienia, po nich chore napady śmiechu.. nic dodać, nic ująć. 
         Spacer brzegiem Morza. Wszędzie ciemno, słychać tylko przyjemny szum. Pogoda idealna, towarzystwo też. Rozmowa, śmiech, modlitwa.
         Spotkanie po długim rozstaniu, jazda na stopa, pielgrzymkowy spacer i sok pod drogą. Słońce piekło niemiłosiernie. 
         Brak noclegu. Krótka wiadomość: 'wpadaj do mnie, to oczywiste'. i rozmowa do późna, choć w perspektywie wczesnej pobudki. To nieważne, nie wtedy.
          Spotkania 'choćby na chwilę' i 'choćby na jeden uśmiech', wspólna modlitwa, wymiana spojrzeń.
         Wyprawa nie wiadomo gdzie, ale to nieistotne, ważne do kogo.
         Długa i nieporównywalna z niczym tęsknota, ciągły brak kogoś.
         Cisza, niekrępująca. Świadomość, że można komuś powiedzieć tak wiele.. ale jest czas, bo to ktoś, kto zostanie, kto zdecydował się być i nie ucieknie ot tak, po prostu.
         Bezpieczeństwo i spokój.
         Bliskość.
         Uśmiech oczu.
         Wspólna modlitwa i połączone serca w jednej Miłości.
         Wałkowanie wciąż jednego tematu, jednego problemu, byle tylko 'jakoś razem przez to przebrnąć'.
         Chwilowa irytacja i brak cierpliwości, bo ile można tłumaczyć, jak jakiemuś osłowi?
         Kopniak w tyłek, tak w razie nadmiernego marudzenia i pesymizmu.
         Wolny wybór. Brak narzucania się, bo tu nie ma na to miejsca.. jest za to miejsce na 'pamiętam i jestem'.
         To piękne, choć nie zawsze łatwe. Nie każdy ma to szczęście. Ja mam, dostałam ten skarb za darmo, w gratisie. Dziękuję Ci za to, Boże. Razem łatwiej iść, to pewne. Dziękuję za to, że to Ty jesteś tego fundamentem, bez Ciebie nic by nie było, Ty wiesz.


Dziękuję Wam, Przyjaciele.
DZIĘKUJĘ Tobie, Boże, podam dalej. 

czwartek, 9 czerwca 2011

Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy? (Hi 2,10)

          Powodzi Ci się w życiu. Budzisz się rano i z uśmiechem patrzysz na rozpoczynający się dzień. Pragniesz czegoś bardzo i dostajesz to. Mówisz: 'Bóg jest dobry, kocham Go'. Aż pewnego dnia wszystko się rozsypuje.. Nagle wydaje Ci się, że dobry do tej pory Bóg odbiera Ci wszystko, co dla Ciebie najcenniejsze. Modlisz się o coś wytrwale, ale nie dostajesz tego. Zaczynają się złości, żal i pretensje.. Nie jest łatwo przyjąć nową rzeczywistość, bo co się nagle stało? Przestał Cię kochać? Nie zależy Mu? A może bawi się?
          Bóg wie, co dla Ciebie najlepsze. Patrzy na wszystko zdecydowanie inaczej. Troszczy się o Ciebie. Często niełatwo jest zrozumieć Jego logikę, ale nic nie dzieje się ot tak, po prostu. Wiele jest dla nas niezrozumiałych rzeczy i zdarzeń, ale warto w tym wszystkim Bogu zaufać. Pogrążanie się w smutku nic nie da. tylko patrząc na wszystko z nadzieją jesteśmy w stanie przetrwać kolejny trudny dla nas moment. Zawsze pomaga mi świadomość, że cokolwiek się nie dzieje, to jest przy mnie kochający Bóg i przejdzie ze mną przez trudne sytuacje. Czasem przychodzi do mnie zwątpienie, wszystko układa się tak, że ciężko jest pamiętać o Bożej wierności. Zły próbuje wszelkimi możliwymi sytuacjami udowodnić, że Bóg wcale nie jest taki dobry. Ale jest w tym wszystkim coś ważnego: szatan chce mojej zguby, a Bóg mojego szczęścia, więc to oczywiste, że choćby nie wiem co, będę się trzymała tego, co mówi do mnie Bóg, bo tylko dzięki Niemu mogę wyjść ze wszystkiego cało. Inaczej już nie chcę żyć. 
          W życiu bywa różnie, ale jednego jestem pewna: Miłość się nie kończy. Bóg kocha zawsze..  chce dla Ciebie wszystkiego, co najlepsze.


          Łatwo jest przyjąć dobre rzeczy, a złe zdecydowanie gorzej. Ty jednak masz u swego boku Boga, więc podnieś głowę do góry i idź. Nie daj się. Kiedy coś się kończy i nie wiesz już co robić, to tak naprawdę zaczyna się coś o wiele piękniejszego. Bóg wie co robi.

1.

         Otrzymuję bardzo wiele. Spoglądam czasem na moje życie i nie mogę się nadziwić, ile w nim śladów Bożej obecności. Tylko Bóg daje najlepsze rzeczy, najcudowniejsze. Kocha mimo wszystko. Nie jestem w stanie w żaden sposób odwdzięczyć Mu się za to. Czy w moim życiu nie ma problemów? Nie. nadal pada deszcz, ale zmieniło się jedno: przychodzi do mnie Bóg z parasolem swojej opieki i mówi: 'Nie bój się, jestem. Przejdziemy przez to razem.' Czuję się bezpieczna, lepiej być nie może.
         Kiedyś Bóg dotknął mojego serca poprzez drugiego człowieka, uśmiechając się do mnie w ten sposób. Od tej pory robi to bardzo często.
         To, co będę pisała, nie będzie super mądre i super ważne. Chcę się jedynie podzielić Bogiem. Chcę jedynie być dla Ciebie uśmiechem Boga w deszczowe dni.